16 stycznia 2010

sobota.

Maciek w saochochodzie: Tato, zatsymamy się koło sklepu duzego z wózkami i ja pójdę z mamą i będę jechał na wózku, a ty zostanies z Lidzią w aucie i my kupimy duzo mleka, bo ja wsystko wypiłem, a tseba zlobić kakałko na kolację w nasym nowym mieskaniu.
Ufff...

Oprócz tego codziennie odkrywamy jak bardzo nasz polski język jest skomplikowany: "mamo, Lidzia przylaza tutaj" (=czas teraź. od przyleźć), "samolot odlata", "tych dwych panów się kłócą", i pełno tego jeszcze...

A żeby Lidzia nie była pokrzywdzona, że się o niej za dużo nie pisze to poniżej przykład co potrafi :)

1 komentarz:

  1. to on bedzie biznesplan robił, ile mleka i wszystkeigo trzeba kupić.

    a Lidzia... no cóż , ta nóżka która wychodzi przez drzwi... kompaktowa jest.

    OdpowiedzUsuń