Spacerujemy w sobotę po centrum Krakowa. Co chwilę Maciek zauważa patrol policji. Mówię, że może jest jakaś demonstracja albo marsz. Na to Maciek: "Aaa, to pewnie na marsz jamników na niedzielę." (rzeczywiście następnego dnia miał się takowy odbyć na Rynku).
***
Lidzia sprzedaje w sklepie: pieczywo i nawiał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz